A zatem stało się. Po latach pracy i grania na różnych klawiaturach na moim biurku pojawił się taki oto liliput: klawiatura w formacie 65%. Wszystko spoko, ale po co to komu? Komu to potrzebne? Taka mała? Nigdy w życiu!
Szybki rzut oka na biurko. Jeden nazwie to bałaganem, inny kreatywnym nieładem. A ja po prostu lubię mieć wszystko pod ręką. Kubek czy szklanka? Jest. Jakieś papiery, dokumenty które czekają na ogarnięcie? Są. Gazetki, magazyny? Są. Moje to królestwo i nikomu nic do tego! Miejsce na laptopa też musi być, w końcu trzeba czasem coś ogarnąć i na przenośnym komputerze. A na tym wszystkim jeszcze potrzebne jest miejsce na mysz i klawiaturę.
Kiedyś to było…
Kiedyś człowiek nie miał wyboru – klawiatura membranowa, pełnowymiarowa i jazda. Grało się jak leci bez myślenia o tym co będzie jutro. A w międzyczasie nauka, pisanie pracy dyplomowej itp. Z przyzwyczajenia została myśl, że skoro jest dobrze, to po co zmieniać na lepsze (a może będzie gorzej)? A to, że miejsca na mysz już prawie nie ma, a róg klawiatury uderza w inne przedmioty… kto by się tym przejmował!
Czasy się zmieniają.
Ale z biegiem lat technologia poszła do przodu i zwiększył się asortyment oraz możliwości w wyborze czegoś innego. Dla osoby, która całe swoje życie spędziła z klawiaturą pełnowymiarową przesiadka na model 65% będzie trochę jak uderzenie w twarz. Ale jest to przyjemny szok. Po pierwsze dlatego, że przełączniki mechaniczne w Lanparty RGB BT są zupełnie inne niż z tym co miałem do czynienia do tej pory. Żółte Gaterony dają radę – ich klik jest nieziemsko płynny, taki wręcz aksamitny. Jak się człowiek przesiada z niebieskich switchy to niebo a ziemia. Nie to że niebieskie są gorsze, nic z tych rzeczy, mi po prostu ten „miękki” skok klawiszy żółtych Gateronów bardziej odpowiada.
Po drugie rozmiar. Myślałem, że blok numeryczny będzie mi niezbędny. W końcu czasem pracuję w Excelu na liczbach i po prostu dłoń sama leci na numery po prawej stronie. I to prawda – tego czasem mi brakuje, ale nie jest to coś, czego nie mógłbym się pozbyć na rzecz wszystkich innych zalet. Co więcej? Szybki dostęp do quick save, czyli F5. A że z przyzwyczajenia te F5 leci dość często, to używanie kombinacji FN+5 jest również czymś dla mnie nienaturalnym. Z drugiej strony to jedyny klawisz funkcyjny jaki używam, zatem „utrata” pozostałych nie jest dla mnie w ogóle odczuwalna. Jestem również wielkim fanem gier strategicznych i ekonomicznych (nad czym spędzam najwięcej czasu), a tam szybki zapis nie jest potrzebny.
Warto też nadmienić, że klawiatura ma moduł Bluetooth, co umożliwia połączenie się ze sprzętami w sposób bezprzewodowy (o ile też go posiadają). To że on tam jest, dla mnie nie ma większego znaczenia, ale inni znajdą zapewne zastosowanie tej funkcji. Dla mnie praca bezprzewodowa to po prostu dodatkowy ficzer z którego ja osobiście nie korzystam.
Lotus Elise
Podsumowując – przesiadka na Lanparty RGB BT to dobry wybór. Dla samego rozmiaru i dla switchy. Kiedy z niej korzystam przychodzi mi na myśl moja ulubiona klasa okrętów ze świata Star Trek, czyli escort klasy Defiant. W tym małym okręcie upakowano wszystko w jednym celu – wyrządzenia jak najwięcej damage przeciwnikowi. Bez zbędnych miejsc na jakieś kwatery załogi, dużego ambulatorium itp. Ten statek ma szybko niszczyć wroga z pełną mocą przekierowaną na broń. I tak jest z Lanparty RGB BT – kiedy z niej korzystam, czuję pod palcami jej siłę. A żeby to zobrazować fanom nowej gry Forza Horizon 5 - to nie jest limuzyna jak BMW M5 lub Porsche Panamera. W niej siedzi siła Lotus Elise czy Audi TT RS.